
Jak krowie na rowie jest tam napisane, że płomień świecy jest efektem żarzenia się cząsteczek sadzy węglowej, co jest powodem dla którego świeca ma emisję spektralną zbliżoną do ciała doskonale czarnego, oraz że dolna, błękitna część płomienia jest efektem chemiluminescencji - więc nie ja mącę, tylko co najwyżej matka natura, bozia, czy tam inny tam latający potwór spaghetti w zależności od wyznania bądź jego braku. Fakt ten jest opisany w baaardzo wielu śmiertelnie poważnych źródłach, w przeciwieństwie do Pana nie uważam się za wszechwiedzącego, dlatego przed podjęciem dyskusji zawsze na wszelki wypadek najpierw solidnie oczytuję się w temacie zamiast potem tworzyć alternatywne fizyki.
Gdyby w przypadku świecy palił się jakiś gaz, to po pierwsze - zapewne w literaturze przedmiotowej coś by o tym wspomniano (a jakoś nie natrafiłem na podobne rewelacje), po drugie - miałby Pan swoje pasma w widmie emisyjnym, które jak wykazał mój prosty eksperyment dlaczegoś nie miały chęci pojawić się choćby w śladowym stopniu

Donoszę, że podobny eksperyment przeprowadzony z zapałką dał analogiczny rezultat, zapałka również nie wykazała najmniejszej chęci do emisji gazów - może Pan wierzyć na słowo, bądź sprawdzić samemu, bądź zawierzyć licealnemu podręcznikowi do fizyki, gdzie Teoria Plancka została zilustrowana ogniskiem

https://ilf.fizyka.pw.edu.pl/podrecznik/1/2/1